Polowanie orłów na norkę amerykańską

Tych czytelników, których rażą kiepskie jakościowo zdjęcia (nieostre, źle skadrowane, niewyraźne, o dziwnych barwach itd.) przepraszam i sugeruję zrezygnować z dalszej lektury tego materiału :-) Zastosowane powiększenie x30 do dokumentowania dynamicznych akcji, w kiepskim oświetleniu i sprzętem z 3-4 sekundowym czasem zapisu w pamięci, ma swoje konsekwencje.
Ja jednak nad brzydotę wykonanego obrazu, przekładam jego wartość dokumentacyjną [tu i teraz, jest miejsce na oburzenie adwersarzy :-) ] i selekcję zdjęć zrobiłem z materiału takiego, jaki posiadam… .

Pisałem już wcześniej w którymś materiale wspomnieniowym, że na początku obecnego (drugiego) zimowania, nie było tak bliskiego kontaktu z orłami jak poprzednio. Jesienią i w końcu roku 2011 tylko sporadycznie i ze znacznej odległości widywaliśmy jednego, czasami dwa osobniki. Może już nie jesteśmy interesującymi obiektami i z mniejszym przekonaniem traktują nas jako przyszłą padlinę?

Na obu zdjęciach zamieszczonych powyżej jest pokazana wyspa Raven. Odległość do orłów to ~700m, natomiast do samochodu widocznego na dolnym zdjęciu, w górnym prawym narożniku, to >3800m.

2 listopada 2011 - sporadyczne odwiedziny młodego osobnika na osuchu Varde (~200m).

Wysepki Eholmen (h=12m) i Raven (16m) są stałymi miejscami obserwacyjnymi i odpoczynku sąsiadującej rodziny orłów.
Osuchy Varde i odległy o 930m są miejscami tylko sporadycznego przebywania naszych „sąsiadów”.

W drugiej połowie stycznia 2012 nastąpiło ożywienie. Para orłów regularnie zajmowała stanowiska obserwacyjne na dwóch sąsiednich wyspach Eholmen (zdjęcie powyżej) i Raven, często szybowała i kołowała nad nami. Następnie dołączył kolejny przedstawiciel tego gatunku powodując utarczki. Czyżby konkury dwóch samców?

18.01.2012 zrobiliśmy pierwszą próbę nęcenia orłów w tym roku - wywiozłem na osuch Varde odpadki po dorszach złowionych dzień wcześniej. Nie była ta próba zbyt owocna. Było pochmurnie i ciemno. Zainteresowały się tylko i wyłącznie wrony, nawet mewy się nie złakomiły. Dopiero na drugi dzień (!) para orłów odważyła się i zleciała po ostatnie kawałki, których woda nie zabrała – był niski pływ kwadraturowy.

Nasz sposób nęcenia orłów. Po wyłożeniu padliny pierwsze zawsze są wrony i nie odstępują do końca, asystując kolejnym stołownikom. Po wronach dolatują mewy, które są płoszone czasami przez kruki, po nich „dosiadają” się orły.

26.01.2012 w południe, z uwagi na najlepsze oświetlenie do fotografowania i w połowie przypływu syzygijnego, po raz kolejny wyłożyłem odpadki, z 5-ciu dorszy złowionych dwa dni wcześniej. Był to korzystny układ pływu i pory dnia. Podczas kulminacji przypływu syzygijnego osuch zostaje całkowicie zalany, a znośne do fotografowania światło dnia było tylko między h1000-1400. Mimo tego nie liczyliśmy na wiele.

Tym razem po 1/2h zleciały się prawie jednocześnie cztery osobniki, potem piąty i szósty. Ten ostatni zawitał na moment, wleciał między grupę siedząca na osuchu, w locie poderwał ostatni duży kawałek ryby i od razu odleciał.

Po kilkunastu sekundach orły pojedynczo zaczęły, na przemian, unosić się i odlatywać, a widząc, że pozostałe nie są skore do odlotu zawracały i siadały ponownie na osuchu lub na tyczce nawigacyjnej. Trwało to kilka minut. U jednego młodego osobnika jest wyraźnie widoczna obrączka na zdjęciu poniżej - po prawej.

W pewnej chwili do jednego unoszącego się orła dołączyły następne dwa i zaczęły coś atakować na powierzchni wody, próbując w locie złapać szponami. Atakowały na przemian. To coś nie było rybą i co jakiś czas gwałtownie wynurzało się z wody między falami i płynęło w kierunku osuchu. Po kilku wynurzeniach to coś zbliżyło się do wysepki i tuż przy jej brzegu dostrzegłem wyskakującą pionowo w górę, nad wodę, norkę amerykańską*, która w ten sposób nabierała powietrze przed kolejnym zanurzeniem.

Cały czas fotografując, kląłem na trzy-cztero sekundowy czas zapisu zdjęcia w pamięci prymitywnego aparatu w lunecie. Jak ja wtedy potrzebowałem urządzenia z błyskawicznym zapisem i buforowaniem w pamięci! Nie liczyłem na wiele podczas tego dokumentowania. Dopiero podczas późniejszej i uważnej selekcji zdjęć dostrzegłem na jednym z nich uwieczniony dynamizm i uchwyconą grozę tego polowania.

Trzy orły w różnych fazach lotu, sposobiąc się do lotu nurkowego i ataku oraz norka wynurzająca się z wody między falami.

Wszystkie zdjęcia zostały wykonane lunetą Kova z odległości 200-700m. Zdjęcia „w locie” były robione „z ręki” na statywie. Użyte powiększenie x30.

* Norka amerykańska introdukowana (specjalnie lub przypadkowo) na pewno tu, na Lofotach, znalazła wygodne dla siebie środowisko. Jak gęsto zasiedliła ten region Norwegii widać doskonale zimą po śladach na śniegu. Na Risvaer każda najmniejsza wysepka jest zamieszkała i regularnie patrolowana w poszukiwaniu karmy. Norka jest zwierzęciem sprytnym, bardzo ruchliwym i szybkim. Czy bieliki są jej skutecznymi łowcami? Nie wiem. Na pewno głównym wrogiem jest część Norwegów, którzy tutaj nęcąc je do klatek-pułapek, podobno dbają o ptasie lęgi – głównie mew. Według Wikipedii Norwegia jest potentatem w przemysłowej hodowli norek. My swoją sąsiadkę regularnie …dokarmiamy.

ws