O wyspie Soroya

Południowo-zachodni skraj Soroya. 13 maja 2011, h2355. Widok w kierunku na N, 2-3 dni później nastał dzień polarny.

Na wyspie Soroya byliśmy w 4-ch miejscach; w 3-ch portach, w Hasvik i Sorvaer na zachodnim końcu (wrzesień`10), w Akkarfjord na wschodzie (maj i czerwiec`11) i cumowaliśmy przy pomoście pływającym w roli boi cumowniczej, zakotwiczonym w Hamnefjorden (maj`11) w południowo-środkowej części wyspy od strony Soroysundet.

Hasvik przede wszystkim kojarzy się nam z pierwszą i zarazem wyjątkową zorzą polarną jaką widzieliśmy. Było to w trakcie nocnego podejścia do portu. Drugiego tak intensywnego widowiska nordlys lub polarlys nie widzieliśmy. Trwało ponad godzinę. Spektakl nie do opisania i trudny do opowiedzenia. Wszystko działo się jak na zwolnionym filmie ale bardzo szybko. To nie było jak oglądanie chmur czy wschodu lub zachodu słońca. Tu decydowały wręcz 2-3 sekundy. Łatwo można było przegapić super widok – obraz. Zorza zdumiała nas bardziej niż oglądane w 1999 roku całkowite zaćmienie Słońca w Alpach pod Grazem. A tęcza, jej powstawanie i zanikanie, jest niebywale powolne przy efektach zorzy polarnej. Po tej nocy, media norweskie informowały i podkreślały wyjątkowość tego spektaklu.

Fotografia pobrana z internetu dokumentująca opisany spektakl.

Sam Hasvik to największy port rybacki na wyspie, port z rodzaju „raz i nigdy więcej”. W tej osadzie, „stolicy” wyspy, jest jedyne lotnisko na Soroya z regularnymi lotami linii Wideroe, osada ma też połączenie promowe ze stałym lądem z Oksfjord.

Kościół o bryle odwróconej łodzi, jedyny ciekawy obiekt w Hasvik. Zamknięty jak wszystkie kościoły w Norwegii.

Po ½ nocnym wypoczynku i krótkim spacerze, popłynęliśmy do wraku krążownika „Murmańsk” wysztrandowanego w pobliżu Sorvaer, który jest na północno-zachodnim skraju Soroya. Sam port i osada niczym szczególnym się nie wyróżnia. Tu wszystko jest związane z rybołówstwem.

Kolejnym miejscem odwiedzonym na Soroya był Hamnefjorden, w którym nie ma już całorocznych domów, nie ma przystani i nabrzeży, są jedynie hytty – domy letniskowe. Cumowaliśmy do pomostu pływającego, zakotwiczonego na końcu fiordu. To tu nazbieraliśmy sporo poroży reniferów. Wczesna wiosna, tuż po stopnieniu śniegu, jest najefektywniejszym okresem poszukiwania poroży, które łatwo wypatrzeć w leżącej i uschniętej trawie, wrzosach i porostach. Tam gdzie zimą stada reniferów za pomocą poroży wygrzebywały swoją roślinną karmę. Na zdjęciu powyżej: renifer z jednym rogiem.

Ostatnim miejscem odwiedzonym na Soroya była osada – port Akkarfjord na wschodnim wybrzeżu Soroya. O naszym pierwszym pobycie w tutaj pisałem na gorąco wiosną 2011: o majowym pochodzie… W czerwcu, wracając z Vardo, odwiedzaliśmy wcześniej w drodze na wschód poznanych przyjaciół. W Honningsvag spotkaliśmy się ponownie z Jolą ze Skarsvag, a Renatę i Zbyszka kolejny raz odwiedziliśmy w Akkarfjord.

Za pierwszym pobytem w tej osadzie we wschodniej części Soroya, wybraliśmy się pieszo na północne wybrzeże wyspy do Gamvikfjorden z byłą osadą Finvik.

Za drugim razem, przyjaciele zawieźli nas samochodem w odleglejszą zatokę Gamvikfjorden z osadą Gamvik. To tu na brzegu słodkowodnego jeziorka dostałem pstrąga od starszej Norweżki, aktywnie odpoczywającej z wędką po kilku godzinach pracy w swoim sklepie.

Atlantycka wydma.

Poza eskapadami lądowymi podczas pobytów w Akkarfjord, w naszych wędrówkach nie odwiedziliśmy północnego wybrzeża Soroya, które jest pozbawione całkowicie portów i przystani. Przy odwiedzeniu wyspy Soroya od strony atlantyckiej, konieczne jest posiadania solidnego i wygodnego systemu kotwiczenia. W Norwegii nie jest to niezbędnym elementem wyposażenia ale jak zawsze, jego brak uniemożliwia lub znacznie ogranicza możliwość penetracji nie ucywilizowanych zakątków - przykładowo atlantyckie wybrzeże Soroya.
W przypadku krótkotrwałych wypraw na ląd, przy kilkuosobowej załodze, ja z zasady zostaję na dryfującej FRI, podczas desantu pontonem do brzegu pozostałej załogi. Przy dwuosobowej obsadzie najczęściej rezygnujemy z eksploracji brzegu, gdy nie ma możliwości zacumowania do boi lub pomostu pływającego w formie pławy cumowniczej. Na takie jednak elementy przy północnym (atlantyckim) brzegu wyspy nie ma co liczyć.
Soroyę mijaliśmy czterokrotnie, 3 razy płynąc Soroysundet i raz przez Vargsund. Jak będę tu jeszcze raz (?), postaram się spenetrować ją od strony Atlantyku :-)

Dwukrotnie płynąc na północny-wschód przez Soroysundet, spotykaliśmy płynący kontrkursem na południe, z Hammerfest do Oksfjord, MS Nordstjernen i zawsze było to w korzystnych fotogenicznie warunkach i na bardzo zbliżonych pozycjach.

13 września 2010 h1439. W jesiennym deszczu.

14 maja 2011 h1434. W wiosennym słońcu.

Porównując oba pobyty, jesienny i wiosenny, na Soroya i w jej okolicy, można stwierdzić: jesienią dokucza krótkość dnia i większe prawdopodobieństwo bardzo silnych wiatrów i sztormów wraz z opadami, także śniegu. Wiosną pogoda i brak nocy sprzyja wędrówce, ale leżący jeszcze w dużych ilościach śnieg i dopiero próbująca się obudzić przyroda razem dostarczają mniej wrażeń. Zima jest tu skrajnie niegościnna. Natomiast Finnmark latem nie znamy.

ws