Nieobiektywnie o nautycznych aspektach wędrowania wzdłuż Północnej Norwegii.

Z moich obserwacji pogodowych, po rocznym pobycie na wybrzeżu Norwegii powyżej Trondheim, mogę napisać, że kierunki wiatrów najczęściej kształtują dwa modele typowych układów barycznych zalegających nad Skandynawią. Oba charakteryzują się długoczasową stabilnością, trwającą czasami tygodniami.

W przypadku zalegania nad Półwyspem Skandynawskim rozległego obszaru obniżonego ciśnienia – specjalnie nie używam tu określenia niż, gdyż często w ramach tego obniżenia rotują 1-3 centra depresji barycznej o charakterze lokalnych i przemieszczających się niżów. W takim modelu ogólna cyrkulacja powietrza na morzu Norweskim jest z kierunku północnego z przeważającymi wiatrami NE. Przedstawia to rysunek poniżej obrazujący sytuację baryczną w dniu 18 września 2010.

Drugim charakterystycznym modelem, kształtującym kierunki wiatrów na wybrzeżu norweskim, jest zalegający układ wysokiego ciśnienia, w formie stabilnego wyżu nad Skandynawią lub w postaci skraju wyżu sięgającego aż znad Rosji, jak na rysunku poniżej przedstawiającym rozkład ciśnienia w dniu 8 października 2010r. Przy tym układzie dominuje cyrkulacja z południa, głównie wiatry SW.

W tym modelu niże, nadciągające z południowego zachodu lub zachodu, znad Północnego Atlantyku, wyhamowane w „zderzeniu” z zalegającą masą powietrza nad Skandynawią, z wyżem, tworzą najpotężniejsze sztormy u wybrzeża norweskiego. Tygodniami trwające kolejne sztormy z SW, przedzielane jedynie kilkugodzinnym przesileniem, są efektem nadciągającej znad Atlantyku rodziny niżów.

Oczywiście te dwa opisane modele układów barycznych nie wypełniają wszelkich innych możliwych rozkładów ciśnienia. Przykładowym, też często obserwowanym modelem, jest niż przeciskający się na wschód znad Atlantyku, nad Skandynawią w kierunku Zatoki Botnickiej, w poprzek Norwegii w okolicach Trondheim.

Ważnym wnioskiem dla żeglujących wzdłuż wybrzeża morza Norweskiego jest to, że przeważające tu wiatry są w rufę lub w dziób. Kursy półwiatrowe są sporadyczne i krótkotrwałe, najczęściej występujące przy lokalnych zmianach kierunków torów wodnych, w stosunku do zasadniczego kierunku przebiegającej granicy kontynent - ocean. Trzeba też mieć na uwadze, że wiatry SW i NE często bywają wiatrami długotrwałymi nawet tygodniowymi.

* * *

Kolejnym bardzo istotnym elementem wpływającym na kierunki wiatrów jest lokalne ukształtowanie terenu w postaci wysp i fiordów, a przede wszystkim pionowe rozbudowanie lądu. W Norwegii brzeg to strzeliste, wysokie szczyty i łańcuchy górskie, kilkusetmetrowe, często ~1000 m n.p.m. W fiordach i kanałach między wyspami, usytuowanych wzdłuż zasadniczych kierunków wiatrów, żegluje się fordewindami lub pod wiatr. Natomiast w fiordach ukształtowanych prostopadle do zasadniczego kierunku cyrkulacji, czekają nas naprzemienne warunki, na jednym końcu lub części przejścia wystąpią wiatry korzystne, na drugim przeciwne. Częściej będą to wiatry w kierunku obszaru obniżonego ciśnienia – ale nie zawsze. W tak ukształtowanych fiordach będą obszary bezwietrzne i z bardzo zmiennymi kierunkami wiatru oraz występują tu bardzo niebezpieczne, gwałtowne wiatry spadowe prostopadłe do zasadniczego kierunku przewężenia, potrafiące się zmieniać o 180° w kilkanaście sekund. Te niebezpieczne efekty występują zwłaszcza przy szkwalistej naturze zasadniczej cyrkulacji powietrza i podczas intensywnego, różnego nagrzewania się masy powietrza nad lądem i wodą.

Wpływ lokalnego ukształtowania terenu na kierunki wiatrów jest na wybrzeżu norweskim bardzo znaczny. To przez to żegluga po tutejszych wodach jest znacznie absorbująca. Ciągła regulacja i zmiany ustawienia żagli są prawie tak częste jak podczas pływania mieczówką po jeziorach i rzekach. Wiatr na tych wewnętrznych wodach co kilka minut zmienia swoją prędkość i kierunek. 2/3 czasu podczas żeglugi zajmuje obsługa ruchomego takielunku, a tylko w 1/3 nawigacja.

* * *

Następnym istotnym czynnikiem wpływającym na efektywność żeglugi są zmienne prądy pływowe i stały prąd Norweski płynący na północ, dodający lub odejmujący 0,2-0,3 węzła do prędkości jachtu. Na mapach norweskich nie ma informacji o kierunkach i prędkościach prądów pływowych. Zasadniczo ich prędkości wynoszą do 0,5w. Oczywiście, lokalnie w wąskich przejściach i przewężeniach fiordów osiągają znaczniejsze prędkości, nawet do 4w lub wręcz ekstremalnie ponad 10w (maelstrom) w specyficznych i słynnych z tych wielkości miejscach np. Moskenstraumen lub Salstraumen. Ostrzeżenia i informacje o tych trudniejszych miejscach z opisem momentu ich występowania, odnoszonym do momentów wysokiej lub niskiej wody, można znaleźć w locjach, też żeglarskich. Natomiast dla miejsc bez wartości ekstremalnych, samemu należy wydedukować kierunek prądu na podstawie momentów HW i LW oraz faktu przemieszczania się fali pływowej w kierunku z południa na północ.

Pływając po północnych wodach zewnętrznych, a od North Cap po Morzu Barentsa, nie ma alternatywnych dróg wewnętrznych, należy się liczyć z częstym żeglowaniem nie tylko po aktywnej fali wiatrowej, ale też ze znacznymi falami martwymi i to często z dwóch, nawet trzech kierunków. Taka żegluga na małym jachcie nawet przy średnim wietrze jest powolna i bardzo uciążliwa. Kierunek płynięcia ustala się nie tylko do kierunku wiatru i kierunku podróży, ale czasami istotniej do kierunku kakofonii fal. Bardzo częstym zjawiskiem jest wypiętrzanie fal wiatrowych w wyniku przeciwnego prądu pływowego. O niektórych takich groźnych miejscach są ostrzeżenia w locjach. Czasami ostrzegają o tym lokalni rybacy – nas w Mehamn, o akwenie wokół przylądka Kinarodden.

Podsumowując powyższy wywód:

Zielony ślad z GPS przedstawia kilku godzinną skuteczność naszego halsowania pod wiatr zachodni o sile 2-3°B, pod małą falę wiatrową o wysokości < 1m, oraz pod sumaryczny prąd, pływowy i stały Norweski. Było to 7 sierpnia 2010 przy północnych cyplach wyspy Senja, pomiędzy odwiedzonymi portami Husoy i Mefjordvaer. Na zdjęciu pokazałem jak odchyla się wiatr od swojego zasadniczego kierunku, przed i za górzystym cyplem poprzecznym dla kierunku wiejącego wiatru.

Żegluga po wodach wewnętrznych Norwegii jest absorbująca, głównie za sprawą nieustannej konieczności regulacji i ustawiania żagli. Natomiast sama nawigacja przy wykorzystaniu GPS z elektronicznym systemem map wraz z bardzo dobrym oznakowanie nawigacyjnym [tyczki, boje, stawy, sektorowe światła, nabieżniki] wykorzystywanym do bieżącej weryfikacji pozycji, jest nie trudna i MAŁO absorbująca.

Na wodach norweskich, na trasach głównych i średnio używanych, każde odosobnione lub istotne dla żeglugi niebezpieczne miejsce jest oznakowane, najczęściej tyczką koloru rdzawego z wskazaną stroną omijania w niejednoznacznych lokalizacjach. Na trasach bocznych, płytkich i lokalnych, spotyka się nie oznakowane rafy, skały lub kamienie, ale są to tylko te, które nie są zaskakujące dla pływających po tych wodach z należytą uwagą.

* * *

Cechą pogody na wybrzeżu norweskim, szczególnie podkreślaną, jest jej duża i szybka zmienność. Jest to fakt. Ale nie jest to tak znaczne dla żeglarzy znających zmienność i kaprysy aury wiosennej oraz jesiennej na Bałtyku.

Po rocznym pobycie na wybrzeżu Norwegii składającym się łącznie z 6-ciu miesięcy żeglowania i pół roku zimowania na wyspie Risvaer w Vestfjord, na podstawie moich codziennych obserwacji pogody i regularnych ich konfrontacji z norweskimi prognozami pogody z serwisu internetowego www.yr.no, mam mieszane uczucia i oceniam trafność tych zapowiedzi pogody na 50% dla przyjaznych stanów pogodowych t.zn. dla wiatrów <10-12 m/s i na poziomie ponad 95% trafności dla groźnych warunków – powyżej 10-12 m/s.

W przypadku silnych i sztormowych wiatrów, prognozowane kierunki i prędkości oraz ich zmiany w czasie, umożliwiają wręcz ustawianie, regulowanie zegarków i wyskalowanie wiatromierzy. Tak w przypadku warunków przyjaznych, odczytywanie prognoz na opak jest identycznie skuteczne, jak ich bezpośrednia interpretacja.

Szkoda, gdyż ten bardzo rozbudowany serwis pogodowy, a nawet portal meteorologiczny, umożliwiający określenie prognozy dla dowolnie wybranego, lokalnego miejsca, swą szczegółowością sugeruje …precyzję i dokładność. Ale nie jest to zasada. Dziwi mnie i irytuje to, że brak w serwisie możliwości zapoznania się z sytuacją baryczną dla całego regionu. Kolejną zmorą tego serwisu jest to, że wiele podstron i funkcji jest bardzo objętościowych w megabajty i ich pobranie nawet przy szybkim łączu jest długotrwałe lub nie możliwe np. obraz radarowy stref opadu.

Mam własną teorię na temat trafności prognoz yr.no. Tak jakoś z moich obserwacji wynika, że prawdopodobieństwo i skuteczności zapowiedzi jest zależne od dnia tygodnia, pory doby i stanu zagrożenia pogodowego. W weekendy, w nocy i przy spokojnej pogodzie, praca serwisu wygląda na całkowicie automatyczną, w trakcie której komputery – serwery same analizują otrzymywane dane ze stacji rejestrujących stan pogody, same dobierają sobie modele pogodowe i po przetworzeniu prognozują dalszą pogodę. A kolejne wersje są publikowane co 8-12h.

Zupełnie inaczej jest w okresach dni roboczych, a przede wszystkim w dniach z dynamicznymi i zagrażającymi warunkami pogodowymi. Wtedy aktualizacje prognoz są wprowadzane dużo częściej od zapowiadanych, a ich trafność zaczyna być bardzo wysoka. Tak jakby nad zautomatyzowaną pracą serwerów zapanował dyżurny synoptyk dobierający model rozwoju pogody zgodnie ze swoją wiedzą, doświadczeniem i … wyczuciem.

Wielokrotnie obserwując znaczną, czasami kolosalną różnicę miedzy stanem pogody, a zapowiadanymi warunkami, oczekiwałem, kiedy dyżurujący synoptyk „zasiądzie na swoim fotelu i kopnie serwer”! Często, mimo odległego czasu do kolejne aktualizacji prognozy, niespodziewanie zmieniała się ona w trakcie mojej bytności w serwisie i to co kolejne przybliżenie bywała dokładniejsza. Tak jakby do pracy przyszedł lub w pracy ocknął się dyżurujący synoptyk i przejął nadzór nad komputerami dobierającymi modele pogodowe i tworzącymi kolejne analizy oraz aktualizacje.

W dwóch skrajnych przypadkach zrobiłem zrzuty ekranu w celu zachowania takich dziwnych prognoz, nijak mających się do panujących warunków. Przy czym takie działanie dokumentujące wymagało wyczucia sytuacji i …refleksu. Zdecydowanie częściej, po dostrzeżeniu rozbieżności, nie było już możliwości dokonania zrzutu ekranu, gdyż zmieniono już chybioną prognozę. O to zeskanowane przykłady:

20 marca 2011 na Risvaer panowała znośna pogoda, wiało umiarkowanie, opad deszczu był przelotny. Wygląd nieba – stan jego zachmurzenia był nie wróżący nic szczególnego, ciśnienie atmosferyczne było średnie i stabilne. Natomiast prognoza zapowiadała sztorm z typowego kierunku SW, z ekstremalnie dużym wiatrem 29-31 m/s [h0900-1000] i spory opad deszczu. Dodatkowo około h1900 prognozowano spadek wiatru z 19-tu na 6-7 m/s !!! Załączony poniżej zrzut ekranu pokazuje niektóre szczegóły tej „prognozy”.

Więcej nie udało mi się pobrać i zachować, gdyż strona yr.no się zawiesiła, a po kilkunastu minutach, gdy jej uruchomienie było niemożliwe, ponowne udane zalogowanie pokazało zdecydowanie bardziej wyważoną prognozę, zbliżoną do stanu pogody obserwowanej i w następnych godzinach całkowicie spokojnej.

17 dni wcześniej 3-go marca w rejonie Lofotów, Vesteralen i w Vestfjordzie, czyli też na Risvaer, był gwałtowny, krótkotrwały, trwający niecałe 24h, sztorm 11°B, który spowodował sporo szkód - trafił na okres pływu syzygijnego. Był zapowiadany już 3-4 dni przed i bardzo precyzyjnie prognozowany. Natomiast 20 marca 2011 była niedziela! Sadzę, że te dwa czynniki: środek weekendu i niedawny groźny i gwałtowny, a zarazem krótkotrwały sztorm, spowodowały tak znaczną nie trafność porannej prognozy w tą niedzielę.

Drugi przykład był w sobotę wieczorem (czyli też w połowie weekendu!) 4 czerwca 2011 w Vardo. Tym razem rozdźwięk stanu obserwowanej pogody i jej prognozy był mniejszy ale też ciekawy. Prognozowano na h1900 wiatr SE 6m/s, a o h2000 NW 14m/s, rosnący do 19m/s. Natomiast o h2400 miał być wiatr W 5m/s. Tej nocy z sobotę na niedzielę nie zaobserwowaliśmy ekstremalnych warunków pogodowych – opadu też nie było :-) Niestety, tym razem problemy z łącznością internetową i szybkie zdjęcie tej „prognozy”, uniemożliwiło wykonanie wyraźniejszego, lepszego jakościowo zeskanowania. Jeszcze inny przykład sprawdzalności opisałem w tekście Księżyc nad Risvaer.

Ta moja subiektywna i surowa ocena trafności oraz rzetelności norweskiej prognozy, byłaby całkowicie nie uzasadniona, gdybym opierał się jedynie na swoich nie weryfikowanych obserwacjach. Od pierwszych „przygód” z prognozami, weryfikuję norweskie zapowiedzi pogody w greckim serwisie pogodowym OCEANOR, który jest mało rozbudowanym, bardziej zubożonym, ogólnym ale obrazującym zasadnicze parametry pogody na pokazywanej sytuacji barycznej. Przykładowe zobrazowania załączyłem na początku tego tekstu. Bardzo wysoko oceniam trafność prognoz tego serwisu pogodowego. A częste rozbieżności i różnice między tymi serwisami, nauczyłem się bazując już na swoim doświadczeniu, interpretować wybierając wersję …OCEANOR. Dla obszarów południowego wybrzeża Norwegii zdecydowanie ufam duńskiemu serwisowi DMI i naszemu ICM.

ws