Portem odniesienia do określania wielkości poziomu wody na Risvaer jest Kabelvag, jako port zasadniczy w tabelach pływów, z najbliższą stacją rejestrującą i nadającą w internecie aktualne stany wody co 20min. Kabelvag jest od Risvaer oddalony o 15Mm i dobrze reprezentuje stan pływu z uwagi na podobną lokalizację – jest po tej samej stronie Lofotów i w pobliżu otwartego akwenu (nie w głębi fiordu). Wszystkie wartości podawane w tym artykule będą dla Kabelvag, chyba, że będzie specjalnie zaznaczone, że dotyczy innego portu. Mapka przedstawia wszystkie okoliczne porty zasadnicze.
Moment zbliżenia się orkanu Berit do wybrzeża norweskiego w dniach 25-26.11.2011 zbiegł się z kulminacją pływu syzygijnego, która występuje 1-1,5 doby po nowiu lub po pełni. Księżyc był w nowiu 25 listopada tuż po h0800. Ta syzygja wszystkie wartości wysokich wód miała powyżej średniej wysokiej wody syzygijnej MHWS = 296cm. Wysokie wody dzienne około h12-tej wynosiły dla 25, 26 i 27-go listopada: 337, 342 (kulminacja) i 341cm, natomiast przedzielające je nocne wysokie wody występujące tuż po h24-tej w noce 25/26 i 26/27-my miały mniejsze wartości: 326 i 323cm, ale też znacznie wyższe od MHWS. Ta syzygia należała do grupy ze znacznymi wysokimi wodami (HW) i z nie ekstremalnymi wodami niskimi (LW) - najniższa w tej syzygii niska woda miała mieć 46cm. Porównując z kolei wartości tej syzygii z wartościami najwyższego przypływu astronomicznego HAT= 354cm i najniższego odpływu astronomicznego LAT= 0cm (zero mapy), można stwierdzić, że ta syzygia z końca listopada 2011 była przeciętna, nie ekstremalna.*
W trakcie ponad rocznego i codziennego obserwowania zjawiska pływu w północnej Norwegii wiem, że istotnym czynnikiem, często znacznie wpływającym na wartości tutejszych poziomów wody, są spiętrzenia i obniżenia wywołane działaniem wiatru.** Dlatego z jeszcze większym zaciekawieniem w tym okresie obserwowałem stan wody, po ostrzeżeniach meteorologicznych w norweskich serwisach pogodowych i po alarmach w lokalnych portalach internetowych, wywołanych nadciągającym orkanem Berit. Szacunki spiętrzenia wody oscylowały między 90, a 120cm powyżej poziomów tabelarycznych pływu.
Mimo tych groźnych prognoz, przewidywałem większe niebezpieczeństwo od huraganowego wiatru i dochodzącego rozkołysu, mimo dobrej osłony przed falami. Risvaer, konkretnie wyspy Borteroya i Heimoya są otoczone wieloma innymi wyspami, wysepkami, skałami, rafami i osuchami, tworzącymi bardzo dobrą osłonę (łamacze fali) od aktywnych fal nadchodzących z każdego kierunku.
Szybko okazało się, że Berit niszczący wybrzeże od Bergen do Bodo, zgodnie z prognozowanym torem przemieszczania się, swoim centrum ogarnie Lofoty, co dawało temu regionowi ulgę od huraganowych wiatrów tego orkanu. 2-3 dni przed nadejściem Berit, na Lofotach mocniej wiało podczas poprzedzającego, zwykłego sztormu jesiennego.***
Fala wezbraniowa zaciągnięta z południa wzdłuż wybrzeża norweskiego, miejscami osiągająca >100cm, wraz z nałożoną falą przypływu, zawsze tu nadchodzącą z południa, pokazały w trakcie kolejnych trzech wysokich wód syzygijnych: w południe 25-tego, o północy 25/26 i w południe 26-tego listopada, że nie jest to tylko zwykłe lokalne nałożenie się przypływu ze spiętrzeniem wód przybrzeżnych.
Wykresy poziomu pływu przewidywanego, obserwowanego i spiętrzenia wody. Dane liczbowe poniżej w tabeli.
Poziom 427cm osiągnięty 26 listopada 2011 o ~h0030 jest najwyższym notowanym poziomem w Kabelvag. Poprzedni rekordowy poziom wynosił 422cm i był zmierzony 11 lutego 1949r. Początkowo podana rekordowa wysokość wynosiła 428cm ale po kilku dniach została zweryfikowana na 427cm. Charakterystyczne i historyczne poziomy pływu dla Kabelvag są podane na wykresie, na początku artykułu.
Samo Kabelvag znacznie ucierpiało w tym zalaniu, gdyż towarzyszył temu potopowi znaczny rozkołys wdzierający się do centrum miasta. To nie było tylko zwykłe podtopienie. Więcej na ten temat jest w Orkan Berit.
W sąsiednich portach zasadniczych (mapka na początku artykułu), obserwowane 26 listopada poziomy morza też były rekordowe i przekraczające wszelkie dotychczasowe notowania:
- w Bodo ~h0010: 308+104 = 412cm, o 8cm więcej od poziomu z 05.12.1979r.
- w Harstad dwukrotnie: ~h0050 251+69 = 320cm, o 11cm wyżej i ~h1310 254+81 = 335cm, o kolejne 15cm wyżej, razem o 26cm ponad poziom z 24.10.1983r.
- w Andenes ~h1300: 245+84 = 329cm, o 9cm ponad poziom w 1973r.
Na Risvaer pierwsza z ekstremalnych wysokich wód (poziom obserwowany 403cm) w południe 25-tego listopada była wodą …ostrzegawczą. Była o 34cm wyższa od najwyższej wody podczas całego poprzedniego zimowania (369cm) i nie była, mimo swego poziomu, groźną dla naszego domu i stałych pomostów. W momencie jej wystąpienia, samo spiętrzenie wynosiło 66cm. Szacowałem, że powiększenie całkowitego poziomu jeszcze o ~7cm, do 410, nie zagrozi stałym pomostom i domowi.
Obserwując zmieniający się z SSW na SE i słabnący wiatr (to był efekt pobytu w centrum byłego orkanu Berit), liczyłem na osłabienie efektu spiętrzenia wiatrowego. Dodatkowo kolejna wysoka woda, planowo, miała być z tych niższych, o 11cm (nominalnie 326cm) i poprzedzać zasadniczą kulminację pływu syzygijnego następującą za kolejne 24h - w południe 26-tego. Szacunki, 7cm jako jeszcze dopuszczalny wzrost poziomu wody i 11cm nominalnie niższej wody, razem 18cm rezerwy uspokajało! Rachunek: 66cm dotychczasowego spiętrzenia + 18cm rezerwy, czyli ~85cm spiętrzenia w nocnym przypływie jest dla naszego bezpośredniego otoczenia niegroźne.
Niestety, mimo tych sprzyjających czynników, ograniczających możliwość powstania ekstremum, wcześniejszy efekt zaciągnięcia fali wezbraniowej przez przemieszczający się z południa, wzdłuż wybrzeża sztorm, był znacznie jeszcze przed swoją kulminacją, która ostatecznie wystąpiła na okolicznym nam akwenie w nocy z 25/26-go i wyniosła 104cm, a w momencie nocnej HW wzniosła pływ o 101cm, do niebywałych wcześniej 427-miu cm! Przekroczyła o znaczne 15cm poziom bezpieczny dla naszego stałego pomostu, połączonego trapem z pomostem pływający przy którym cumuje FRI.
18 kwietnia 2011, FRI stoi na dnie, zabrakło ~28cm. Poziom wody = -18cm. Była ekstremalnie niska woda syzygijna (5cm) i obniżenie wiatrowe (-23cm).
W nocy 25/26 listopada 2011, przy poziomie 427cm, woda przelewała się górą przez widoczny stały pomost, 10-15cm powyżej.
25.11.2011 ~h1211: syzygia przy poziomie nominalnym 337cm i spiętrzeniu wynoszącym już 66cm. Poziom obserwowany to 403cm, a w nocy było o 24cm więcej!
Niebezpieczeństwo dla stałego pomostu nastąpiło od dwóch efektów: powoli wznosząca się woda pływu zamieniała pomost o całkowicie drewnianej konstrukcji w …tratwę! Spora ilość m3 drewna wypieranego przez wodę w wyniku całkowitego zalania konstrukcji i poszycia pomostu, mało punktów zakotwiczenia szkieletu konstrukcji do skał oraz znaczne skorodowanie tych mocowań, wszystko to zatrważało. Ratunkiem stał się trap (szkoda, że nie stalowy!) dociążający pomost, który zmienił swój kierunek pochylenia. Jego koniec oparty na pomoście pływającym, pierwszy raz był znacznie wyżej od końca opartego na pomoście stałym. Dodatkowo na pomoście postawiliśmy beczkę o pojemności 150 litrów i napełniliśmy ją wodą. Sami oczywiście też staliśmy na pomoście dociążając go i … wyławiając ogromne bele i pale drewniane dryfujące na pomost ze znacznym prądem pływowym i wiatrowym – nakładającymi się w czasie przypływu. To drewno łatwo wciągane na zalany pomost, a składowane w stosik, dodatkowo dociążało ratowany pomost. Nasza „obrona” pomostu rozpoczęła się ~1,5h przed momentem kulminacji pływu.
Na ~1/2h przed HW objawił się drugi, nieoczekiwany, a dużo groźniejszy efekt, bardzo poważnie zagrażający konstrukcji stałego pomostu. Znaczne podniesienie poziomu wody sprawiło, że efektywność okolicznych wysp, wysepek, skał, raf i osuchów w osłanianiu naszych pomostów i przystani zmalała. Nadal oczywiście zabezpieczały przed bezpośrednim atakiem fal wiatrowych, a dochodzących do 8-10m wysokości na sąsiadującym otwartym akwenie Vestfjorden. Natomiast nie stanowiły już zabezpieczenia dla niskiej, 25-to centymetrowej martwej fali (rozkołysu), o początkowo szacowanej długości ponad 20m. Moje szacunki są bardzo przybliżone: noc, deszcz, wiatr i istotniejsze aspekty utrudniały w świetle latarki halogenowej precyzyjniejsze określenie. Na zdjęciu poniżej uwieczniony jest moment znacznego zalania pomostu przez martwą falę z równoczesnym przewróceniem stosu wyłowionych pali i belek.
Początkowo, podczas trwającego przypływu i samego narastania poziomu wody, dochodzący rozkołys był nie zauważalny wśród małych fal wiatrowych (wiało 12-15m/s) powstałych w cieśninie między naszymi wyspami Borteroya i Heimoya. Zaczął być dostrzegalny, gdy poziom wody zalał całkowicie pomost i wtedy naprzemienne, na długie kilkadziesiąt sekund, zalewanie i odsłanianie powierzchni pomostu, pokazało grozę i zapowiadało niebezpieczeństwo zdryfowania całej konstrukcji.
Tuż przed HW, gdy osłabł prąd przypływu, a rozkołys napędzał jedynie dryf wiatrowy, nastąpiło chwilowe uspokojenie. Zmiana przypływu po HW na odpływ, to też zmiana kierunku prądu pływowego, który stał się przeciwprądem do dryfu wiatrowego wody. Efekt przeciwprądu był natychmiastowy. Rozkołys zwiększył swoją wysokość, skrócił okres i dynamicznie zaczął nacierać, prostopadle w bok konstrukcji pomostu długiego na 12 metrów.
Poza statycznym unoszeniem konstrukcji (od wyporu), wzmocnionym dynamicznym uderzaniem od spodu w powierzchnię pokrycia pomostu przez napływanie fal, dołączył bardzo niebezpieczny efekt bocznego uderzenia martwej fali w belki nośne odeskowania pomostu. Tu decydował czas, czyli szybkość opadania wody z odpływem, gdyż ilość uderzeń od bocznego rozkołysu, możliwa do wytrzymania przez konstrukcję była ograniczona. My nie mieliśmy możliwości temu przeciwdziałać. Nie było czym dociążać pomostu, aby zwiększyć jego stateczność. Ale udało się. Po kolejnej godzinie, stan wody na tyle opadł, że wierzchołki martwej fali bezpiecznie przechodziły już pod spodem belek nośnych pomostu. Ustąpiło poważne niebezpieczeństwo jego zabrania – zmycia przez przedzierającą się do cieśniny między naszymi wyspami martwą falę, o wysokości ~25cm i długości 15-25m.
Na pomoście stałym przy domu, woda od wzbierającej fali wybijała szczelinami w pomostach, w formie efektownych fontann. Przez instalację kanalizacyjną trochę zalało nam warsztat na parterze w domu.
Po ciężkiej nocy związanej z ekstremalnym przypływem, za dnia mogliśmy w świetle dziennym oglądać już na spokojnie trzecią z wysokich wód, ale już o 35cm niższą od nocnej – rekordowej, oraz wyławiać spore ilości dryfującego drewna z przeznaczeniem na opał. Zdjęcie poniżej.
Stały pomost przy naszym domu nie został zalany, poziom wody był niższy o ~10cm, tylko większe z fal wybijały od spodu, przez szczeliny w odeskowaniu. Dawniej Norwegowie przezornie i precyzyjnie posadawiali domy i pomosty…
ws
* Fizyka zjawiska pływów jest wyjaśniona w artykule „Skąd się biorą pływy i dlaczego są dwa na dobę”.
** Sporo na ten temat jest w „O spiętrzeniu sztormowym i wiatrowych obniżeniach poziomu wód”.
*** Więcej o orkanie i poprzedzającym go sztormie jest w „Orkan Berit”.