Zimą na Risvær

Styczeń 2011 na Risvaer, to niewidoczne dla nas zaćmienie Słońca (4 stycznia), gdyż do 6-tego, trwała teoretyczna noc polarna. Faktycznie Słońce ukazało się nam 10 stycznia, podczas żeglugi do Svolvaer - w trakcie podróży do kraju. Wcześniej góry na horyzoncie i zachmurzenie uniemożliwiały nam dojrzenie Słońca.

Styczeń to też krótki rejs, kabotażowcem pasażerskim linii Hurtigruten (jednym z 11-tu), MS Nordnorge, na trasie Svolvaer – Stamsund – Bodo, w ramach podróży do Polski, na dwutygodniowy pobyt w domu, we Wrocławiu, po prawie półrocznej nieobecności, nie licząc trzydniowego pobytu w końcu września. Oraz podróż powrotna do zaśnieżonej i zmrożonej północnej Norwegii, a z tym powiązane przygody i dowody zaprzeczające, że Norwegowie są pozbawieni polotu :-)

Styczeń i luty, to też odwiedziny nas na Risvaer, przez córkę i wspólników.

Zalodzony pokład po mroźnej żegludze ze Svolvaer.

Luty to pierwszy duży i kilkudniowy mróz -10°C. Lodowa broda, to efekt mroźnej, wyżowej nocy i wschodniego wiatru.

Zimowe miesiące to częste i efektowne zorze polarne. Na zdjęciu powyżej, tuż nad środkiem łuku zorzy jest gromada otwarta Plejady. Na lewo od zorzy najjaśniejszy punkt, to Aldebaran, natomiast w górnym prawym rogu zdjęcia jest Almak.

Zdjęcie poniżej przedstawia łunę znad Svolvaer - nad szczytami wyspy Storemolla oraz w wodzie łunę Księżyca. Na obu zdjęciach, widokach z sypialni, centralny masyw to półwysep Arsteinen.

W styczniu i lutym był już zdecydowanie „długi” dzień. Sporo też opadów śniegu. Ale nam tu, na „dalekiej północy” za kręgiem polarnym, mimo że pierwszy śnieg usuwaliśmy z pokładu FRI już w pierwszej połowie października w Arnoyhamn, to jednak łącznie, może spadło przez cały okres zimy metr pokrywy.

Jak to się ma do Wrocławia zasypanego już w grudniu 0,5 metrowym śniegiem oraz wielokrotnie skuwanego mrozem -10/-15°C? lub do Bornholmu ze stanem klęski żywiołowej przy 1,5 metrowej warstwie śniegu? http://www.baltyckie-podro\e.pl/index.php?screen=news&action=wiecej&id=2372

Jednego na pewno mamy sporo - wiatru. Na Risvaer o bezwietrznych dniach nie ma mowy. „Flauty i cisze”, jeśli w ogóle się je zaobserwuje, trwają kilka, no, kilkanaście minut i są zjawiskiem tutaj …zdumiewającym. W czasie naszego dotychczasowego pobytu na Risvaer było 5 sztormów 10°B. Trzy późną jesienią; 1 XI, 2 i 15 XII oraz najsilniejsze; 3 dniowy z kulminacją 2 marca, podczas której prędkość wiatru otarła się o dolną granicę 11°B – wiało 25-28m/s. Tym razem wszelkie kursy promów w okolicy były odwołane. Statek Hurtigruten, m/s Lofoten, płynący na południe, zmienił kurs i z Harstad popłynął wewnętrzną trasą, bezpośrednio do Bodo, omijając 5 planowych portów na Lofotach. Podobnie było tydzień później – 8/9 marca, podczas kolejnego sztormu 10/11°B. Tym razem w drodze na północ m/s Lofoten z Bodo popłynął prosto do Harstad, pomijając na Lofotach; Stamsund, Svolvaer oraz Stokmarknes, Sortland i Risoyhamn.

Były to najpoważniejsze sztormy w tym regionie za naszej bytności. Spowodowały wiele lokalnych szkód na Lofotach. Ile wiało u nas podczas kulminacji ostatniego sztormu nie wiemy – tydzień wcześniej sztorm złamał maszt w naszej lokalnej stacji meteorologicznej na wyspie. Oficjalne, pobliskie stacje meteo; na latarni morskiej na wyspie Skrowa (12Mm) i w porcie Lodingen (20Mm) zarejestrowały maksymalne porywy wiatru: 27,4 oraz 42 m/s. Risvaer jest pomiędzy nimi. Efekt ostatniej nawałnicy – kulminacji sztormu na Risvaer, jest na zdjęciach poniżej.

Widoczna na zdjęciu zielona, aluminiowa łódź, zacumowana była z drugiej strony pomostu. Wiatr ją uniósł, wrzucił na pomost, potem zepchnął na drugą stronę pomostu. Sam pomost zerwał się z odciągu i zdryfował do brzegu.

Śliczna sosenka rosnąca przed „domem kultury” na Risvaer.

Wszystkie te sztormy były z kierunku SSW-SW, za sprawą niżów przemieszczających się na zachód przez Północny Atlantyk, które w swojej szybkiej wędrówce, po napotkaniu masywu skandynawskiego spowalniały i skręcały na NE. Dalej, wzdłuż wybrzeża norweskiego, po ominięciu Nordkapp docierały na Morze Barentsa. Goszczący nas dom zlokalizowany jest na północnym krańcu wyspy Borteroya, leżącej na kierunku SSW-NNE. Jego lokalizacja precyzyjnie jest dobrana do kierunku przeważających nawałnic – wyspa całą swoją długością tworzy osłonę domu. W tym też kierunku, dom nie posiada okien na piętrze mieszkalnym.

Symptomy wiosny to na pewno znacznie i szybko wydłużający się dzień, godowe zachowania orłów, kormoranów, mew, kaczek… i odwiedziny stada jemiołuszek oraz bielutkich pardw w szacie zimowej, bardzo utrudniającej ich wypatrzenie w śniegu.

Zapomniałbym! Luty to szczyt połowów dorszy. Smród rozkładających się ryb, określany przez mieszkańców Lofotów zapachem pieniędzy, jeszcze do nas nie dotarł z rozmieszczonych w Svolvaer stojaków ze sztokfiszami.

ws