Żeglarstwo wczasowe i taksówkarstwo

W XXI wieku, trwale i rozrastając się, zaistniała w polskich realiach najpopularniejsza obecnie forma żeglarstwa morskiego (głównie na ciepłych morzach), polegająca na wynajmowaniu (bo nie jest to czarter) za pośrednictwem biur podróży miejsc w rejsach wraz z prowadzącymi jachty. Najczęściej na okres 7-10 dni.

W trakcie uprawiania taksówkarstwa z wożeniem wczasowiczów po ciepłych wodach, z definicji ma być imprezowo, ciekawie, ciepło, wygodnie, beztrosko i bezproblemowo. Klient (pasażer) płaci i wymaga. Podobnie jak na kilkutysięcznych wycieczkowcach sanatoryjnych. Współczuję tym taksówkarzom (kapitanom, szyprom, prowadzącym), będącym w środku wieloboku (nieforemnego) wyznaczonego przez: morze (warunki pogodowe) - pasażerów (oczekiwania) - armatora (wymagania) - organizatora (koszty).

W perspektywie dłuższego czasu trudno mi w tej profesji dojrzeć piękno i radość z żeglarstwa. Oczywiście, z punktu widzenia prowadzącego jacht. Kiepskim pocieszeniem dla taksówkarza będą ewentualne ambitne rodzynki, nawet pałające chęcią szkolenia się, w cieście wczasowiczów FWP (Fundusz Wczasów Pracowniczych). Efektywne szkolenie wymaga podjęcia się dodatkowych obowiązków załoganta, które po bardzo krótkim czasie, na tle przeważających liczebnością pasażerskich ról, stają się mało atrakcyjne i …dokuczliwe. Bardzo szybko podział obsady jachtu na pasażerów, załogę szkolącą się i zawodowca (zawodowców), tworzy przykre dla każdej strony konflikty. Przy czym odczucia zdefiniowanych wczasowiczów całkowicie mnie nie interesują. Mam kiepskie mniemanie o tych, którzy sami sobie nie potrafią zorganizować aktywnego wypoczynku - wyjazdu.

Funkcjonowanie pojęć all inclusive i last minute w żeglarstwie zawsze będzie mnie wzdrygać, mimo już nastania ery taksówkarstwa kosmicznego! Nie o takiej formie masowości żeglarstwa myślałem kilkadziesiąt lat wcześniej.

Czy są jachty – żaglowce z definicji wycieczkowe?

Są, oto pobieżna lista: Wind Star (BAHAMY), Wind Surf (BAHAMY), Sea Cloud (MALTA), Royal Clipper (MALTA), LE Ponant (FR), Club Mediterranee (FR), Club Med 2 (FR) - są duże, stabilne, luksusowe, pływają w ciepłych rejonach. I to pod żaglami! Czasami.

Inny efekt masowości: Mount Everest jest zasrany. „Odchody, które himalaiści pozostawiają po sobie na Czomolungmie, stały się poważnym problemem. Nie tylko nieprzyjemnie pachną, lecz także są zagrożeniem dla zdrowia.” Szerpowie pewnie wniosą na szczyt toy-toy i będą serwisować WC.

O masowości żeglarstwa na Mazurach nie piszę. Od 20-tu lat tam nie byłem. Znam schludniejszy akwen z cichymi i w miarę czystymi miejscami do postoju. :-)

Wacek Sałaban, marzec 2015r.