Poczta butelkowa w XXI wieku

Ilu z nas, będąc nad brzegiem morza, zwłaszcza na wyspie (!), rozważało napisanie listu, zabutelkowanie i powierzenie go poczcie falowo-dryfowo-znosowej? Ilu z nas to zrobiło? I nie tylko będąc dziećmi? Toż jest to, namacalna forma marzeń, nadziei, odkrywania, losowego poznawania itd.
A ilu udało się taki list butelkowy „odebrać”, otworzyć i przeczytać? Pamiętam, że dawno temu (kiedy?), gdzieś(?) z grupą osób – załogą(?), znaleźliśmy butelkę z listem tak namokniętym i tak zniszczonym, że nie możliwe było rozwinąć ów papier lub przeczytać tekst na wierzchniej jego warstwie. Nie wiele z tego incydentu pamiętam, ale został mi w pamięci; smutek i żal, że było tak blisko do … poznania zawartej w liście TAJEMNICY!

Wczesnym przedpołudniem w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, 26 grudnia 2011 tuż po przejściu orkanu Cato, znajomy właściciel hytty (domu letniskowego) lub bua (domu rybaka) z południowego końca wyspy Borteroya (mieszkaniec Svolvaer), sms-em i @ prosił o skontrolowanie stanu pomostu pływającego, gdyż został poinformowany, że podczas sztormu został uszkodzony trap łączący pomosty pływający ze stałym. Zarazem prosił o ewentualne jego zabezpieczenie przed dalszym niszczeniem.

Po śniadaniu, wykorzystując jasność krótkiego dnia „nocy polarnej”, popłynęliśmy bączkiem do bua znajomego. Niestety trap spadł z pomostu pływającego i zawisł na odciągach podwodnych tego pomostu. Dodatkowo, cała konstrukcja mocowania do pomostu stałego była narażona na wyrwanie, a jedna z szekli mocujących trap miała wykręconą przetyczkę, która nie wypadła - zaklinowała się w szekli pod obciążeniem. Z uwagi na spore fale, wiele zrobić w tych warunkach nie mogliśmy. Dowiązaliśmy dodatkowe liny zabezpieczających trap przed utonięciem, na wypadek wyrwania całego okucia mocującego trap do stałego pomostu oraz zabezpieczyliśmy drutem felerną przetyczkę przed wysunięciem. W tych warunkach wkręcenie przetyczki w szeklę też było niemożliwe. Dobę później, po ustaniu falowania, udało się skręcić szeklę, a w kolejnym dniu, załoga kutra do obsługi hodowli łososi za pomocą hydraulicznego dźwigu, uniosła trap i ustawiła na pomoście.

W trakcie poszukiwania wokół nie ukończonego pomostu stosownego drutu do zabezpieczenia wykręconej przetyczki, na skałach zalewanych falami podczas nocnej wysokiej wody spiętrzonej orkanem Cato, natknęliśmy się na małą butelkę Coca-Coli z kartą papieru (listem) wewnątrz.
Na pierwszy widok list był suchy, wyraźnie odręcznie napisany po norwesku, a liczne zadrapania butelki świadczyły o trudnej i długoczasowej „podróży”. W domu podczas próby odkręcenia nakrętki, okazało się to niemożliwe – została sklejona z butelką. To skutecznie zabezpieczyło list przed zamoknięciem i zniszczeniem.

Treść listu: Drogi znalazco. Jestem na bezludnej wyspie. To jest butelka nr 189 i moja ostatnia. Proszę o potwierdzenie znalezienia na e-post _ _ _ _@Hotmail.Com

Potwierdzenie „dotarcia” za pomocą e-maila, to znamiona XXI wieku w poczcie butelkowej. Samo opakowanie listu i klej, to też znamiona przełomu XX/XXIw. - nie szkło i lak jak uprzednio.
Po szybkiej wymianie @, wiemy już, że list został „nadany” w sierpniu 2010, w Ballstad na Lofotach. Czyli po 16-tu miesiącach (~500 dniach) tułaczki, spychany wiatrami, prądami i falami przebył minimum 38Mm - najkrótszą drogą morską ale nie w linii prostej, gdyż musiał ominąć wiele przybrzeżnych archipelagów, duże wyspy Skrova i Litle Mola oraz wysepki otaczające wyspę Borteroya. Wynik ~140 metrów na dobę może nie jest rewelacyjny, ale nie znamy czasów „przestojów” na skałach, rafach, osuchach i innych przystankach w tej podróży oraz krotności tułania się tam i z powrotem.

Byliśmy w Ballstad. Był ostatnim nowo poznanym portem na końcu naszej jesiennej żeglugi po Lofotach. To tam 25 września spotkaliśmy ponownie łódź Wikingów wcześniej oglądaną pod żaglami na redzie Nusfjord. Opisałem to w artykule Jesienne Lofoty.

Zdjęcie powyżej ma coś w sobie z „poczty butelkowej w XXI wieku”. Identyczne „zderzenie”, widoku łodzi Wikingów z przed wieków, z nowoczesnymi motorówkami wędkarskimi „jak z pod igły”, produkcji Made in Poland.

ws