Odświeżająca lektura MPZZM

Za sprawą podręcznika „MPZZM poradnik dla żeglarzy i motorowodniaków” autorstwa Bogdana Sobiło, przysiadłem fałdów, po raz kolejny w życiu zasiadając nad tymi przepisami.

Po odświeżającej wiedzę lekturze MPZZM; w trakcie czytania tych przepisów, uderza wielowiekowe doświadczenie wielu pokoleń ludzi morza, spisane i zawarte w tych kilkudziesięciu Prawidłach i załącznikach. Mądrość, konsekwentna logika, spójność, niewrażliwość zasadniczych zasad na gwałtowny postęp i rozwój techniczny oraz technologiczny na przełomie XX/XXI wieków, łącznie powalają! Filozofia nie upartych w stanowczości zapisów zdumiewa. Żaden przepis nie jest w stanie przewidzieć złożoności wystąpienia różnych sytuacji na morzu i dlatego nie ma pojęcia „bezwzględnego pierwszeństwa”. Wiedza, tradycja, zwykła zwyczajowość...

Gdyby tak nasi ustawodawcy stworzyli oraz napisali tak logiczne, spójne i proste zasady w ustawach o podatkach… . Nieee! Przyznaję, że w swym szyderstwie przesadziłem, w ironii przegiąłem, a ta kpina stała się niestosowną. :-) Za swój sarkazm w tej drwinie, poniosę konsekwencje przy corocznym wypełnianiu PIT-ów! Jak zwykle, do końca kwietnia!

Inne moje osobiste odczucie po n-tej w życiu lekturze MPZZM-u. Podobnie jest jak z jazdą na rowerze, się nie zapomina! Wsiada się i się jedzie. Oczywiście, jazdy bez trzymanki nie spróbuję, stójki nie wykonam, a w noskach bym się wy...(wróc)ił. :-) Moje pierwsze zapoznanie z MPZZM odbywało się w szczególnym czasie - po uchwaleniu w Londynie nowej wersji w 1972r. (poprzednia była z 1960), a tuż przed wprowadzeniem jej w 1977r. Chyba w owych czasach wiedza o MPZZM, wśród zawodowców i braci żeglarskiej, była największa (efekt zmian oraz potrzeba porównań).

No i jeszcze jedno spostrzeżenie: zawsze przy komentowaniu przepisów prawa drogi autorzy posługują się przykładami z życia lub wcześniejszej literatury, oczywiście najczęściej mrożącymi krew. Po wielu latach pływania oświadczam: na morzu, nawet w ciasnych przejściach, nie jest tak, że co spotkanie to: „uda się / nie uda się”! I nie uznaję „filozofii”, że zawsze ustępuję, niezależnie od posiadanego pierwszeństwa drogi. Ryzyko zderzeń w komunikacji morskiej jest zbliżone do ryzyka w komunikacji lotniczej i oba łącznie są o kilka rzędów mniejsze od ryzyka w komunikacji samochodowej (mimo hamulców tarczowych ze wspomaganiem!). :-)

Żeglarskie ujęcie tematu (dla tych co na morze dla pasji / frajdy), pełne anegdot komentarze oraz stosowne wyważenie problematyki MPZZM, zachęcają do lektury książki Bogdana Sobiło „Międzynarodowe Przepisy o Zapobieganiu Zderzeniom na Morzu - poradnik dla żeglarzy i motorowodniaków”. Wydawnictwa KYMA, Kraków 2015.

Autorowi dziękuję za zmobilizowanie mnie do odświeżającej lektury. :-)

Wacek Sałaban, kwiecień 2015r.

PS. W rozdziale Słowniczek wybranych terminów jest: Dryf - inaczej znos spowodowany wiatrem, falą lub prądem morskim (a rzecznym?).

Mimo, że jest to książka o przepisach, to nie powielałbym pewnego, często występującego uproszczenia (błędu) w pojmowaniu pojęć nawigacyjnych. Dryf ≠ znos! To nie są synonimy. Dryf to jest przemieszczanie się jednostki za sprawą spychania przez wiatr, a znos jest przemieszczaniem za sprawą prądu! Odpowiednikiem korygującym efekt dryfu jest „poprawka na wiatr” (pw), natomiast efekt znosu koryguje „poprawka na prąd” (pp). Łączna ich wartość (pw + pp) jest określana w nawigacji „całkowitym znosem”. Dryf i znos są wektorami, natomiast miarą pw i pp są stopnie. Ich wyliczenie uzyskuje się z geometrii wektorów prędkości jednostki, prądu i dryfu.

Poprawki się wylicza (lub szacuje) w przypadku prowadzenia nawigacji czynnej, przeciwdziałającej czynnikom wpływającym na kurs jednostki. Zadany jest kąt drogi nad dnem KDd, wyliczany jest kurs rzeczywisty KR w celu wyliczenia kursu kompasowego KK (po stosownym uwzględnieniu deklinacji i dewiacji, czyli łącznie „całkowitej poprawki” – cp). W przypadku nawigacji biernej, odtwórczej, do wyznaczenia pozycji zliczonej lepiej jest posługiwać się wektorami prędkości jednostki, prądu i dryfu.

Oczywiście, w dobie GPS-ów, przynudzam i rozróżnianie tych pojęć (dryf i znos) ma już raczej znaczenie akademickie i... historyczne. :-) Mimo to, lepiej by się czytało: „Dryf - wyłącznie na potrzeby MPZZM, jest to znos jednostki spowodowany wiatrem, falą lub prądem. W nawigacji pojęcia dryf i znos nie są tożsame”.

O innych moich spostrzeżeniach i kilku oczywistych pomyłkach w podręczniku, poinformowałem mailowo Autora. :-)