1 dzień listopada, nadciąga zapowiadany od trzech dni sztorm. Wiatr stężał do 7-8°B. Rano mieliśmy możliwość poznać naszych dotychczas nie odkrytych sąsiadów, „mieszkających” na odległej o 630m w kierunku N od naszego domu, skalistej wysepce. Jest to para orłów. Która na i pod szczytem wyspy chowała się przed porywami wiatru i zarazem wystawiała się do jeszcze grzejącego słońca. Niestety, zdjęć nie zrobiłem Kovą, gdyż ta odmówiła chęci współpracy po podróży na FRI. Tak więc, oglądaliśmy przez prawie godzinę orły z naszego drugiego salonu - przez lunetę i lornetkę, ale bez dokumentowania tego na zdjęciach.
5 listopada. Siedząc przy laptopie w salonie, kątem oka, w naszym oknie panoramicznym, dostrzegłem nisko szybującego dużego ptaka – szykował się do lądowania, tuż za nim, mocno machając skrzydłami, leciał duży orzeł. Usiadły na niższej i bliższej wysepce (~580m) oraz zaczęły ucztę – duża ryba.
Za moment dołączyły jeszcze dwa orły (młode) i stado wron. Oglądaliśmy przez godzinę ucztę rodzinki czterech orłów.
Dwie godziny później na Risvaer zaczął padać pierwszy śnieg tej jesieni/zimy. Sypnęło 20cm.
8 listopada, najwyraźniej orły akceptują nasze stałe sąsiedztwo. Dzisiaj jeden młody wylądował na najbliższej nam wyspie – osuchu (tylko 220m) i darł się – piszczał, nawołując do krążącego nad nim starego. Stary po kilku okrążeniach olał go i odleciał w kierunku Arsteinen. My w tym czasie byliśmy na pomoście. Zauważyliśmy, że orły często, jak jesteśmy na tarasach i pomostach, nadlatują od strony wyspy, tuż nad naszym dachem, aby przez zaskoczenie zbliżyć się i nas obejrzeć. Mają sposób.
Młody orzeł i wrona na najbliższym osuchu.
My też płynąc od Trondheim, gdzie już drugiego dnia żeglugi byliśmy świadkami udanego ataku orła na rybę w odległości 20-30m od nas, wypraktykowaliśmy podobny sposób na orły. Przede wszystkim nauczyliśmy się je wypatrywać siedzące na skałkach i wzniesieniach wysp – wcale nie najwyższych. Po wypatrzeniu oczywiście zmieniamy kurs na zbliżenie i odpowiednie ustawienie względem słońca. Gdy wydaje się, że na danej wyspie orła nie ma, podpływamy znacznie do brzegu - żegluga bosakowa. Ta metoda jest skuteczna w 1/3 przypadków. W 1/3 orła nie ma, a w 1/3 fotografowanie jest niemożliwe. Przykładowe zdjęcie poniżej.
Orłów Bielików na wybrzeżu norweskim jest bardzo wiele, spotykamy je regularnie, a mimo to są dla nas fascynujące. Jeden-dwa razy widzieliśmy chyba rybołowa – trudno o pewną identyfikację oraz kilka razy znacznie mniejszego ptaka drapieżnego. Co to było? Nie wiemy.
A mew jest na Risvaer mało.
Najliczniejszą grupą ptaków na Risvaer są czaple siwe. Zamieszkuje tu ich kilkadziesiąt.
Są niestety niebywale płochliwe. Dziwne.
Odlatujące wystraszone stado.
Została najodważniejsza? Czy zaspała?
Stado czapli siwych obserwujemy każdego ranka, przy śniadaniu, z okna w kuchni, jak o świcie żerują na osuchu, po drugiej stronie cieśniny.
O zachodzie.
ws z