Od 1995 Norweski Instytut Meteorologii nadaje nazwy ekstremalnie silnym sztormom oraz orkanom. Nazwy są wybierane naprzemiennie spośród imion żeńskich i męskich w kolejności alfabetycznej, co umożliwia ustalenie wzajemnej chronologii wystąpienia poszczególnych depresji. Zrezygnowano jednak z kilku liter alfabetu norweskiego - pominięto litery Q, W, X, Z, Æ, Ø i Å. Powrót na początek alfabetu następuje po wykorzystaniu wszystkich liter i nie jest to związane ze zmianą roku kalendarzowego. Obecnie są nadawane nazwy z trzeciej listy alfabetycznej. Podobno są ustalone kolejne dwie listy ale ich treść jest tajemnicą, w celu „uniknięcia spekulacji mediów i utrzymywania napięcia”(!?)
Pierwszą nazwaną depresją był Agnar z 12.10.1995r, potem były Bera, Day, Erika, Frode, Gerd itd. Pierwsza lista skończyła się na Yrjan 17.02.2002r, potem była Agda 14.01.2003 oraz kończąca drugą listę Yngve z 31.12.2008r. W 2009 roku nie nadano nazwy żadnej depresji. Dopiero 26.01.2010 Ask rozpoczął obecną listę nazw ale też nie miał następcy aż przez 22 miesiące (intrygujące!) do znanego nam Berit (25.11.2011), świątecznych Cato i Dagmar (równocześnie 25.12.2011) oraz Emila tuż po Nowym Roku (3 stycznia). Teraz oczekujemy kobiety na „F”.
Na stronach http://www.yr.no/nyheter/1.7938677 i http://www.nrk.no/nyheter/norge/1.7944617 jest cała lista 48-miu nazwanych sztormów z krótką charakterystyką. W sierpniu 2005 był zapowiadany Jostein, który został odwołany z uwagi na znaczne zmniejszenie się siły wiatru, nie kwalifikujące do zaliczenia jako ekstremalne warunki pogodowe.
Zainteresowanie tematyką ekstremalnych depresji zmobilizowało mnie do ujęcia tych 47-miu okazów w formie tabelarycznej i jej przeanalizowania. Liczby wewnątrz tabeli oznaczają dzień miesiąca i przykładowo w styczniu (pierwsza kolumna) 2005 (pierwszy wiersz): „08,10,11” oznacza, że 8-go, 10-tego i 11-tego stycznia 2005 były ekstremalne 3 sztormy.
Ilości orkanów w poszczególnych latach to drugi wiersz tabeli. Nie jest to jednak optymalna statystyka do analizowania, takie ujęcie jest zafałszowanym, gdyż w ramach roczników łączone są połowy dwóch różnych okresów jesień-zima, z początku i z końca danego roku. Stosowniejsze dla statystyki są ilości w rozbiciu na poszczególne przełomy roku, są przedstawione w przedostatnim wierszu tabeli.
Średnia to 2,85 zdarzenia na sezon, a zasadniczy rozrzut zawiera się w zakresie od 1-go do 4-ch przypadków w sezonie (po 4 takie lata). Było po jednym przełomie lat z 5- i 6-cioma sztormami ekstremalnymi oraz jedyny przypadek: 2010/11 (podczas naszego pierwszego zimowania) z zerową ilością orkanów. Rok 2009, też bez ekstremalnych depresji, nie jest tak wyróżniającym się, gdyż w poprzedzającym go grudniu 2008 sztorm był w Sylwestra.
Tu teraz wrócę do tych wcześniej wspomnianych, a intrygujących mnie 22-ch miesięcy bez depresji ekstremalnej w okresie 26.01.2010 – 25.11.2011. Od 1995r często zdarzały się ~12-to miesięczne interwały bez zdarzeń ekstremalnych, ale nie było takiego okresu jesienno-zimowego, w trakcie którego nie wystąpił ekstremalny sztorm. Nam się tak przytrafiło. Podobno? Ale o tym dalej. Mimo spędzenia uprzedniej zimy i łącznie 1,5 roku w Nord Norge, do końca listopada 2011 nie wiedzieliśmy o norweskim systemie nazewnictwa ekstremalnych sztormów, gdyż w tym czasie, oficjalnie ich nie było! Mimo zaznania poprzedniej zimy jednego, na pewno ekstremalnego. Dlaczego nie został zakwalifikowany i nazwany? Dorównywał na pewno Cato i Emilowi. Nie dorównywał Berit z jego efektem spiętrzenia wód i Dagmar z jej wiatrem wzmocnionym efektem dysz w fiordach, im ustępował. Wspominam marcowe dwa sztormy na Risvaer z kulminacjami w dniach 02-03. i 08-09.03.2011, z zarejestrowanym wiatrem w Lodingen 41,6m/s (2 marca), z „fruwającą” nad pomostem łodzią desantową (8/9 marca). Podczas obu wszelkie przeprawy promowe w Vestfjorden zostały zawieszone, a Hurtigruteny zmieniły swoje trasy. Ile wiało na Risvaer w tych dniach nie wiemy, gdyż stacja pogodowa 2/3-go marca …uleciała. Uzyskane oficjalne dane: LM Rotvaer 29,3m/s 03.03, LM Skrova 27,3m/s 09.03. i lotnisko Svolvaer 26,9m/s 09.03.
Ja mam swoje wytłumaczenie: w marcu `11 czasowo zagubiła się trzecia poufna lista ustalonych nazw dla ekstremalnie ciężkich sztormów, gdyż była już ponad rok nie używana, i dyżurujący synoptyk nie mógł nadać imienia. Lista została jednak znaleziona przed ostatnią jesienią i ciut rozrzutnie jest obecnie używana na przełomie 2011/12 >>> Berit, równocześnie Cato i Dagmar oraz Emil. :-)
Po ostatnim Emilu, w mediach norweskich, dziennikarze w kontekście „zmian w ocieplającym się klimacie” prosili synoptyków o wyjaśnienie nagłego wysypu, w krótkim czasie, ekstremalnych sztormów o jednak różnych siłach wiatru, różnym czasie trwania i różnych stopniach zagrożeń jak fale, spiętrzenia wód i opady. Okazało się (po czasie), że Berit i Cato to są sztormy ekstremalne, a nie jak wcześniej medialnie określano orkany, Dagmar szalejąca jedynie na południowo-zachodnim wybrzeżu została orkanem, a Emil był zwykłym sztormem w tym rejonie i tylko spustoszenia jakie wyrządził w Szkocji oraz Danii, uzasadniały jego określenie orkanem, ale w tych krajach miał osobną nazwę Ulli. Zostało też wyjaśnione, że głównym ale nie jedynym kryterium zakwalifikowania do zjawisk ekstremalnych jest prognozowana siła wiatru oraz inne zjawiska o skrajnych wartościach: fale, poziomy spiętrzenia wody, wielkość opadu i ciśnienie atmosferyczne. Nie zostały jednak podane wartości ich odniesień. Podkreślono także, że kwalifikowanie ekstremalnych depresji jest zależne od rejonu ich wystąpienia, i tu im dalej na północ [od Króla i Królowej oraz od Oslo – mój dopisek], tym trudniej daną depresję zakwalifikować do nadania nazwy. Uzasadniano to tym, że im dalej na północ, tym mieszkańcy są bardziej przyzwyczajeni do sztormów, zagęszczenie mieszkańców jest dużo mniejsze, zabudowa jest bardziej przygotowana na ekstremalne warunki pogodowe, a skutki katastrof nie są tak poważne itd. Dodam jeszcze od siebie; platform wiertniczych jest mniej, statków wycieczkowych po sezonie nie ma, żeglarze zimują itd. Ciekawi mnie, czy liczni rybacy z tej odległej od Oslo Północy (a im dalej, tym ich więcej), podzielają takie kwalifikowanie, tym bardziej, że styczeń to początek ich żniw dorszowych? Ale czy rybacy korzystają z prognoz pogody? Wszak w tej profesji przewidywania pogody uczy się „z dziada - pradziada”, a sama profesja daje minimalny margines pomyłki w przewidywaniu pogody.
Ulli.
Wracając do mojej analizy - w rozbiciu na poszczególne miesiące, dwa z nich: grudzień (13 zdarzeń) i styczeń (15x) zdecydowanie przewodzą w częstotliwości występowania ekstremum pogodowego. Natomiast w precyzyjnym, kalendarzowym rozbiciu na jesień i zimę jest wręcz idealny remis, 23:22 ale jeden ze sztormów jesiennych był 21 grudnia. Po jednym też było na początku wiosny (27III) i w końcu lata (14IX).
Na koniec przypomnę: cały ten teksty dotyczy jedynie ekstremalnie ciężkich sztormów i orkanów *. Nie dotyczy typowych sztormów występujących w większej ilości i częstotliwości. Jak ten powyżej między Islandią i północną Skandynawią. W ostatnich 3-ch miesiącach 2011r. na Lofotach było 8 sztormów (w X-1, XI-4 i XII-3), o sile wiatru znacznie powyżej 20m/s i wichurze trwającej minimum przez kilka godzin. W tym były dwa nazwane Berit i Cato.
ws
* Udało mi się znaleźć klasyfikację sztormów stosowaną w norweskim Instytucie Meteorologii [w nawiasie różnice do tradycyjnej skali Beauforta]:
Liten storm 20,8 - 24,4m/s [10°B +0,8/+0,6m/s - silna wichura]
Full storm 24,5 - 28,4m/s [11°B +0,6/+0,6m/s - gwałtowna wichura]
Sterk storm 28,5 - 32,6m/s [12°B powyżej 29m/s - huragan]
Orkan powyżej 32,6m/s [w skali Beauforta nie ma wyróżnienia]