Od kilku tygodni są udostępnione w Google Earth zdjęcia o wysokiej rozdzielczości wybrzeży i wysp środkowego Bałtyku np. Gotlandii, Olandii, Bornholmu, Gotska Sandon, Hano, Stora i Lilla Karlso, Tarno, Utklippan, itd. Tym samym, mamy nowe narzędzie do nawigacji, umożliwiające uprawianie żeglugi tzw. „bosakowej” (na „odległość” bosaka od linii brzegu). Zawsze inspirowała mnie i intrygowała taka forma penetracji wybrzeża i wysp. Podziwianie wybrzeży z odległości 0,5-1,0 Mm jest jak... kominek z szybą. Nie przypadkowo szkiery są tak urocze, gdyż tam żegluga odbywa się w odległościach poniżej 1 Kbl, a często ~10m od brzegu.
Poniżej przedstawię na przykładzie północno-wschodniego wybrzeża Bornholmu, mającego ubogi ale szkierowy charakter, nowe możliwości w nawigowaniu, jakie daje nam Google Earth. Do porównania ilości informacji zawartych w poszczególnych wydawnictwach nawigacyjnych wybrałem papierową mapę topograficzną, mapę elektroniczną oraz zdjęcie z Gogle Earth. Oczywiście poniżej przedstawiane obrazy wybrzeża są w podobnej skali.
Drobne wyjaśnienie: do celów porównawczych zrezygnowałem z papierowej mapy morskiej tego rejonu wybrzeża Bornholmu z uwagi na fakt braku dobrych i o małej skali map klasycznych. W 2005 roku nabyłem na Bornholmie (jest nadal do kupienia w księgarniach) mapę topograficzną Bornholmu o skali 1:50 000, bardzo precyzyjną, z opracowanymi też precyzyjnie; linią brzegową i pobliskim obszarem dna. Po kilku sezonach i wielu pływaniach „bosakowych”, mam bardzo duże zaufanie do tej mapy. Ma tylko jedną wadę – wymaga dobrego oświetlenia i użycia lupy (x2,5-3). Wtedy dostrzeżemy, zawarte na niej wiele oznaczeń, kształtów linii i informacji. Zdecydowanie jest przydatniejsza w żegludze wokół Bornholmu od zwykłych map morskich.
Czerwoną ramką zaznaczony jest interesujący nas obszar północno-wschodniego wybrzeża Bornholmu – na południe od Svaneke.
Skan mapy topograficznej (papierowej). Prezentowany widok jest zbliżony do obrazu mapy widzianej przez lupę (x3). Czyli jest to ~3 krotne powiększenie rzeczywistego jej widoku. Dalsze powiększanie obrazu nie wniesie nowych informacji.
Prnt Scrn morskiej mapy elektronicznej. Dalsze powiększanie obrazu jest możliwe ale nie wnosi nowych dodatkowych informacji.
Oczywiście porty i ich okolice oraz trudne przejścia nawigacyjne (plany i mapy podejściowe) są na mapach elektronicznych dużo znaczniej uszczegółowione. Ale w przypadku żeglugi „bosakowej” obszary oddalone od portów są ubogo zobrazowane. I tu jest nawet pewien paradoks, gdyż mapy morskie klasyczne – papierowe są zdecydowanie precyzyjniejsze od map elektronicznych – jeszcze!
Zdjęcie z Google Earth. Dalsze powiększanie, zbliżanie widoku, daje olbrzymią ilość informacji. Efekty i możliwości tej aplikacji prezentują kolejne dwa zdjęcia.
Aplikacja Google Earth umożliwia na przedstawianych zdjęciach między innymi wyznaczać namiary lub KDd (kąt drogi nad dnem), dokonywać pomiaru odległości i określać pozycję zaznaczanego punktu. Z pomocą np.Microsoft ® Paint można nanieść dodatkowe opisy i plan podejściowy jest gotowy. Na kolejnym powiększonym zdjęciu są przedstawione dalsze szczegóły tej zatoki – „kociołka”. Tak opracowane planiki można wydrukować – koniecznie w wersji kolorowej lub zachować na laptopie.
Planuję w tym roku odwiedzić omawiany „kociołek” i spenetrować tą część „szkierów Bornholmu”. Są tam jeszcze dwa ciekawe miejsca; zatoczka i fiord – rozpadlina. Jak warunki pogodowe umożliwią, to przesonduję te obszary i uzupełnię planiki o pomiary głębokości oraz informacje o ewentualnych elementach do cumowania.
Widok na E, z zachodniego narożnika „kociołka”.
Na koniec tego opracowania moje uwagi na temat taktyki w żegludze „bosakowej”:
- zanurzenie 1,5m dla jachtu balastowego uważam za graniczne do uprawiania żeglugi „bosakowej”.
- nie uprawiam żeglugi „bosakowej” na żaglach – jedynie na silniku (bardzo mała naprzód, tzn. z prędkością minimalną, ale zapewniającą manewrowość)
- nie wchodzę „w dziury” nawet przy malutkiej fali i nigdy w sektorze wiatrów dociskających
- unikam lub rezygnuję przy zachmurzonym niebie – ograniczona możliwość kontroli wizualnej dna. Niestety, czasami trzeba pod Słońce
- zawsze „dziurołażę” znając prognozę pogody lub tendencję jej zmian z okresu kilkunastu ostatnich godzin
- pamiętam o możliwości dotarcia fal od przepływających w pobliżu jednostek. Dotyczy to też np. promów przepływających 1-2 Mm od penetrowanego brzegu. Spiętrzona na płyciźnie fala nagle urasta do ponad 0,5m. Przypomina mi się przygoda Promyka i Dione przy brzegu Bla Jungfrun w 2006 r . po przepłynięciu promu Destination Gotland w odległości 0,5-1Mm. Po ~10 minutach na brzegu wyspy nastąpiło małe tsunami w dwóch seriach: od fali dziobowej i odkosu rufowego.
opracował Wacek S.